Dziś social media totalnie zawróciły nam w głowach. Facebook, instagram,
twitter i popularny ostatnio snapchat to zjadacze naszego cennego czasu, który
moglibyśmy poświęcić na pogaduchach przy kawie ze znajomymi. Niestety wiem co mówię,
bo sama wciągnęłam się w ten social mediowy szał. Jednak trzymam lejce na wodzy
i chyba jeszcze tak na maksa mi nie odbiło.
Zadziwia mnie to jak czasy się zmieniają. Jak różnym pokoleniom jest ciężko
się dogadać. Dla nas młodych to wszystko jest takie łatwe. Wejdziemy do app
store wykupimy apkę, trochę poklikamy i już wszystko jest dla nas jasne. A weź
tu powiedz babci, że zrobiłaś screena ze snapa i że masz dziesięć hasztagów pod
ostatnim zdjęciem na insta. Pewnie pomyśli, że szatan Cię opętał i mówisz jego głosem
:P. Dla nas dziś ważne są tylko selfie, lajki, followersi i subskrypcje, a
gdzie w tym wszystkim my sami, Ci prawdziwi???
Jeśli robimy selfie to kilkadziesiąt razy, żeby wybrać to idealne. Zupełnie
niepotrzebnie, bo jak ostatnio usłyszałam statystyki pokazują, że i tak pierwsze
jest najlepsze. Sprawdziłam – coś w tym jest. Darujmy sobie zatem kolejne
powtórzenia. Ciekawym tematem są również filtry na instagramie. To prawda, nadają
zdjęciu lepszy wygląd. Woda jest bardziej błękitna, liście bardziej zielone,
jedzenie jakby smaczniejsze, a my bardziej opaleni. I w ten oto sposób zakłamujemy
rzeczywistość. Bo czym tak naprawdę moje frytki czy jajko po benedyktyńsku
rożni się od Twojego??? No dobra może trochę smakiem, bo Twoje jajko jest
organic a moje free range (kolejny temat do debaty, plus oczywiście termin gluten
free :P).
Jedno wiem na pewno, całe te social media trzeba brać z dystansem i
przymrużeniem oka. Jest to kolejna machina do robienia pieniędzy często kosztem
innych. Niestety najczęściej tych najmłodszych, spragnionych sławy, przynależności
i lajków. Dla których przybicie piątki z przyjacielem to <hi5>, a śmiech
do rozpuku <roftl>.
Pewnie wiele z Was widziało już filmik niejakiej Esseny O’neil.
Australijki, która usunęła swoje bardzo dochodowe konto na instagramie. Posłuchajcie
jej kilku gorzkich słów dotyczących social mediów. I pamiętajcie wszyscy
jesteśmy piękni. Z filtrem czy bez, z dziubkiem czy też bez. Bo nasze piękno
wychodzi ze środka.
A jeśli chodzi o samą sesję, to się właśnie trochę zdystansowałam i przywdziałam
żółtego SpongeBoba ;)
P.S. Dajcie znać czy podobają Wam się te moje przemyślenia, czy lepiej dać
sobie z nimi spokój. Tymczasem życzę
wszystkim udanego weekendu :)
A tutaj krótki wywiad dla przypadkowo spotkanej blogerki modowej.
dress - www.shein.com
boots - river island
blazer - h&m
sunglasses - mango
podobaja :)
OdpowiedzUsuńNo i fajnie :)
OdpowiedzUsuńFajna ta sukienka, taka... rzucająca się w oczy!
OdpowiedzUsuńA co selfie, to się nie zgadzam, bo moje kolejne powtórzenia zdjęć się z reguły lepsze xd
/meainsolita.blogspot.com
To zapewne indywidualna sprawa. Mi faktycznie czesto zdarza sie tak, ze pierwsz jest najlepsze, pozniejsze troche przekombinowane :) pozdrowionka
OdpowiedzUsuń