niedziela, 28 lutego 2016

Budapest City Break / Travel Tips


     Budapeszt! Teraz już wiem, że jest to bardzo niedocenione turystycznie miasto. Wszyscy tylko Paryż, Rzym czy Barcelona. Ja miałam podobnie. Jednak bardzo się cieszę, że w końcu dotarłam do tej pięknej stolicy i mam nadzieję, że jeszcze tam powrócę
    Teraz trochę o tym jak zaplanowałyśmy (leciałam tam z moją zwariowaną przyjaciółką Julką) nasz budapesztański city break.

     Zaczęłyśmy oczywiście od wyszukania lotów. Od początku stycznia monitorowałam ceny biletów lotniczych do Budapesztu. Oferty były rewelacyjne £19.99 w jedną stronę. Jednak wtedy ze względu na pewne obowiązki nie mogłyśmy polecieć. Warto jednak szukać biletów wcześniej! My nasze kupiłyśmy za około £90.00 w dwie strony na głowę. Nie było jednak łatwo. Chciałyśmy lecieć na weekend żeby nie zarywać tygodnia pracy. Wiadomo jednak jak to jest, zawsze na weekend ceny podnoszą trzy razy. Wybrałyśmy datę od 21 do 23 lutego. Godziny lotów wybierałyśmy tak, żeby jak najwięcej czasu spędzić w Budapeszcie. Wylot miałyśmy o 8:35 z lotniska LondonStansted (pobudka o 5:00), a na miejscu byłyśmy o godzinie 12:00. Przypominam, że różnica czasowa Londyn – Budapeszt jest taka sama jak Londyn – Warszawa, czyli jedna godzina do przodu. Powrót z Budapesztu miałyśmy o godzinie 21:30.

     Ok, loty już mamy! Teraz czas na hotel. Od początku byłyśmy nastawione na to żeby wydać jak najmniej pieniędzy, zarówno na loty jak i na hotel. Na nasze szczęście okazało się, że mąż mojej super zwariowanej Julki (pozdrowionka Kondzio), posiada konto na stronie http://uk.hotels.com/. Polityka tej strony polega na tym, że za 10 zabukowanych nocy otrzymuje się jedną darmową (collect 10 nights get 1 free). Akurat miał dwie noce do wykorzystania i nam je oddał. Dziękujemy!!! Dokładnie jak wygląda oferta tej strony, jakie hotele możecie wybrać, do jakiej kwoty jest darmowy nocleg możecie sprawdzić tutaj http://uk.hotels.com/. My wybierając hotel kierowałyśmy się: usytuowaniem, tym czy ma wliczone śniadanie, czy ma wifi no i jak wygląda. Jeśli chodzi o miejscówkę to rewelacja!!! W samym centrum, cztery minuty od rzeki, tak naprawdę wszędzie chodziłyśmy piechotą. Jeśli chodzi o wystrój hotelu to nie bardzo w moim klimacie. Pokój był dużo mniejszy niż na zdjęciach, no i widok z okna miałyśmy średni bo na budynek naszego hotelu, ale było czysto, śniadania były bardzo dobre i obsługa miła i pomocna. Dla zainteresowanych hotel zapewnia także fitness room, z którego i tak nie korzystałyśmy.

     Ok mamy loty, mamy hotel czas na plan zwiedzania. Ze względu na krótki czas (bo tylko trzy dni i to niepełne) musiałyśmy ustalić: co, gdzie, jak i kiedy, żeby zobaczyć jak najwięcej w tak krótkim czasie. Wydaje mi się, że poszło nam to całkiem sprawnie. Poszperałyśmy w intrenecie, poczytałyśmy kilka blogów, kilka forów internetowych, posprawdzałyśmy zdjęcia oraz godziny otwarcia miejsc, do których chciałyśmy się udać. Kupiłyśmy przewodnik z dużą mapą i zaznaczyłyśmy co chcemy zobaczyć i w jakiej kolejności. Tadaaam!


DROGA LOTNISKO – HOTEL


     Droga z lotniska do naszego hotelu była bardzo prosta, wcześniej też sprawdziłam jak tam dojechać, więc nie było żadnego problemu z lokalizacją. Jednak żeby dojechać tam komunikacją miejską (bo taki środek transportu wybrałyśmy my oszczędne, większość Anglików wybierała taksówki) musiałyśmy kupić bilety, żeby kupić bilety musiałyśmy wymienić funty. Na lotnisku wymieniłyśmy tylko £20.00. Jak wiadomo na lotniskach wymieniać nie warto, bo jest dużo niższy kurs. Nam wymienili po kursie 316 forintów, już później w centrum po 396 forintów, także jest różnica. Czas na bilety! Na lotnisku dobrze oznaczony jest punkt sprzedaży biletów. My zdecydowałyśmy się na bilet całodobowy, który kosztował nas 1650 Ft na głowę. Autobusem 200E, który odjeżdża bardzo często spod lotniska udałyśmy się na stację metra Kobanya-Kispest. Jest to końcowy przystanek tego autobusu. Stąd musiałyśmy przesiąść się na (M3 linia niebieska), i dojechać do stacji Ferenciek tere, a stąd dosłownie rzut beretem do naszego hotelu. Cała podróż z lotniska do hotelu to jakieś 40 minut. Po 20 na każdy ze środków lokomocji. Co ciekawe, w autobusach tuż przy kierowcy są kasowniki gdzie należy skasować swój bilet. Podobnie jest w metrze. Przed wejściem stoją pracownicy metra i sprawdzają czy masz ważny bilet. Nie jest tak jednak na każdej stacji i myślę, że wiele osób jeździ, a przynajmniej może jeździć na gapę.


DAY 1


    Po zameldowaniu się w hotelu i szybkim odświeżeniu ruszyłyśmy zwiedzać. Jako pierwszy cel obrałyśmy Pest, czyli drugą stronę rzeki. Jest to zdecydowanie mniej rozwinięta część Budapesztu są tu tylko trzy stacje metra M2 (linia czerwona), więcej dzieje się po stronie Budy. 

 Widok na Buda Castle po stronie Pestu (tam zmierzamy)

 Przejażdżka tramwajem zaliczona


Mostem Szechenyi na drugą stronę rzeki Dunaj

 Już po drugiej stronie
 Widok na Most Szechenyi i Parlament (po lewej)


Most Szechenyi, a w oddali Bazylika Św. Stefana. 

 Ja taka romantyczna i  rozmarzona :P
 Kościół Mateusza



 Wstęp kosztuje 1500 HUF http://www.matyas-templom.hu/VISITORS.html




+

 Baszta Rybacka 
 My dwie zwariowane ;)

PHOTO: Juliette


 Dalsza relacja niedługo !

cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz